Polskie instytucje, które gromadzą i przetwarzają dane osobowe szykują się na 25 maja, kiedy to w życie wejdzie RODO. Nowe przepisy odnośnie danych osobowych obowiązywać będą także związki wyznaniowe, które zbierają informację o wiernych. Okazuje się jednak, że Kościół rzymskokatolicki zamierza do nowego prawa podejść po swojemu.
O co chodzi dokładnie? Nowe przepisy jasno i wyraźnie informują, że każdy ma prawo do wglądu w swoje dane osobowe, ich edycję, a także może zażądać ich całkowitego usunięcia. Kościół Katolicki ma całe gro szczegółowych informacji o osobach w nim ochrzczonych. To nie tylko metryka urodzenia, imiona rodziców czy miejsce zamieszkania, ale też notowane przez duchownych dane, które zbierają podczas wizyt duszpasterskich w domach wiernych. Żeby ochronić się przed ich „utratą”, Konferencja Episkopatu Polski wystosowała specjalny dekret.
– Nie jest to w żaden sposób uchylenie się od obowiązku ochrony danych przez Kościół katolicki w Polsce, ale jedynie skorzystanie z możliwości, o której w art. 91 (mowa – przyp. red.) rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) – tłumaczy biuro prasowe KEP w oficjalnym komunikacie.
Wspomniany artykuł pozwala kościołom i związkom wyznaniowym „po swojemu” traktować przepisy RODO. Jest w nim zapisane, że jeżeli one „stosują szczegółowe zasady ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem, zasady takie mogą być nadal stosowane, pod warunkiem że zostaną dostosowane do niniejszego (RODO – przyp. red.) rozporządzenia”.
Kościół dokładnie całą sytuację opisał w artykule 14 swojego dekretu. Tam czytamy, że wierny ma „Prawo do żądania usunięcia danych”, ale nie stanie się tak gdy te są niezbędne do „celów, w których zostały zebrane lub w inny sposób przetwarzane”. Prawo do „bycia zapomnianym” ma też nie dotyczyć danych o udzielonych sakramentach lub gdy te w inny sposób odnoszą się do kanonicznego statusu danej osoby. Jedyne co może zrobić osoba, chcąca by Kościół informacje o niej usuną, to poprosić o odnotowanie swojego wniosku. Wówczas Kościół Katolicki nie będzie mógł przetwarzać danych… chyba, że zgodę wyda biskup lub wyższy przełożony zakonny.
– Te dokumenty w praktyce tworzyły i tworzą autonomiczny system ochrony danych osobowych stosowany przez Kościół katolicki w Polsce, co w mojej ocenie wydaje się być zgodne z przepisami RODO – mówił w marcu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej, ks. prof. Dariusz Walencik, ekspert Konferencji Episkopatu Polski.
Z danymi osobowymi zbieranymi przez Kościół od lat walczą ci, którzy z niego odeszli. Po dokonaniu aktu apostazji kapłani bowiem dalej przetrzymywali zebrane informacje, bo jak tłumaczyli, każdy przecież może się nawrócić. W 2016 roku Naczelny Sąd Administracyjny wydał w tej sprawie specjalne orzeczenie ( I OSK 2691/15). Oznajmił w nim, że „Generalny Inspektor Danych Osobowych (…) nie jest w odniesieniu do zbiorów danych osób należących do kościoła, w tym Kościoła Katolickiego, władny do wydawania decyzji administracyjnych i rozpatrywania skarg”. Ratunkiem mogło być wprowadzenie RODO, ale wychodzi na to, że nie będzie. Episkopat pisze wprost, że nawet gdybyśmy uznali, że Kościół naruszył prawo w związku z naszymi danymi, to odwoływać możemy się nie do… Kościelnego Inspektoratu Danych Osobowych, bo to on będzie organem odwoławczym w drodze administracyjnej.
źródło:/superbiz.se.pl/